Kłopotliwe incydenty basenowe okiem praktyka – jak może być? Część 2

Zanieczyszczenie wody basenowej może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi przez potencjalnie występujące w niej chorobotwórcze bakterie, wirusy, grzyby oraz pasożyty, które w środowisku wody basenowej doskonale się namnażają

 

Patogeny te mogą wywołać dolegliwości skórne, oddechowe lub pokarmowe. Incydenty kałowe mogą powodować zakażenie np. bakterią Escherichia coli, niebezpieczną dla dzieci, osób starszych oraz osób z obniżoną odpornością. Skutkiem tego zakażenia może być nie tylko zatrucie pokarmowe, lecz także ciężka infekcja dróg moczowych, zapalenie opon mózgowych, a nawet sepsa. Zakażenie pasożytem kałowym Giardia lamblia, może doprowadzić do wygłodzenia czy odwodnienia organizmu, a pierwotniakiem Cryptosporidium parvum, może wywołać biegunki o ostrym przebiegu, które u osób z upośledzoną odpornością mogą być długotrwałe i zagrażające życiu.

Incydenty wymiotne również mogą stanowić niebezpieczne źródło chorób. Może dojść np. do zakażenia rotawirusem, wywołującym zapalenie żołądka i jelit, ze skutkiem silnych wymiotów i biegunek, prowadzącym do niebezpiecznego, dla dzieci i osób starszych, odwodnienia.

Co mówią przepisy?

W momencie, gdy zarządzający obiektem basenowym otrzyma informację o zaistnieniu incydentu kałowego lub wymiotnego, w myśl obowiązującego dziś rozporządzenia Ministra Zdrowia z 9 listopada 2015 r. w sprawie wymagań, jakim powinna odpowiadać woda na pływalniach (Dz.U. poz. 2016), powinien wyłączyć nieckę z użytkowania i zdecydować o wprowadzeniu procedur naprawczych. Rozporządzenie nie pozwala na własną ocenę sytuacji, czyli np. zdefiniowanie przyczyny wymiotów lub stwierdzenie, czy incydent kałowy był wynikiem biegunki.

W każdym przypadku przepis prawa nakazuje wyłączenie niecki z użytkowania, powiadomienie właściwego państwowego inspektora sanitarnego oraz wprowadzenie procedur naprawczych i przebadanie wody w zakresie określonym tym przepisem. Działania te wiążą się z czasową utratą przychodów oraz dodatkowymi kosztami, koniecznymi do poniesienia przez obiekt, a związanymi z dodatkową pracą ludzi, częściową wymianą wody, zużyciem większej ilości chemii basenowej, koniecznością wykonania badań mikrobiologicznych i fizykochemicznych wody.

Temat jest niewygodny i stanowi poważny problem w świecie basenowym. Jednak niemówienie o nim jest błędem. Po pierwsze dlatego, że nie buduje to tak potrzebnej, właściwej świadomości społecznej, dotyczącej konieczności przestrzegania zasad higieny w obiekcie basenowym. Po drugie – nie prowadzi do szerokiej dyskusji zmierzającej do zmian regulacji prawnych, które dziś są na wyrost restrykcyjne i bardzo kłopotliwe dla osób zarządzających obiektami basenowymi.

Potrzebna dyskusja i rozsądne podejście

Rozporządzenie nie pozwala na obiektywną ocenę sytuacji związanej z zanieczyszczeniem. Tymczasem, wydaje się, że zupełnie spokojnie i przede wszystkim bezpiecznie, można dopuścić do zróżnicowania postępowania zarówno w przypadku zanieczyszczeń kałowych, jak i wymiotnych.

Gdy zarządzający obiektem basenowym otrzyma informację o zanieczyszczeniu niecki basenowej to, w pierwszej chwili, musi potwierdzić zasadność zgłoszenia, czyli potwierdzić zajście incydentu. Może się zdarzyć, że z jakichś powodów nie da się potwierdzić zanieczyszczenia. Wówczas zarządzający obiektem obiektywnie ocenia zagrożenie i uznaje, że ryzyko niebezpiecznego zanieczyszczenia jest niewielkie. Przy założeniu, że wartości pH wody i stężenia środków odkażających mieszczą się w granicach normy, nie przerywa kąpieli klientom. Gdy jednak incydent wystąpił, to w przypadku zanieczyszczenia kałem, rzeczywiste zagrożenie dla użytkowników obiektu zależy od tego, czy kał jest stały, czy płynny.

W przypadku zanieczyszczenia kałem stałym, co wydaje się występować najczęściej, postępowanie proceduralne można znacznie uprościć. Głównie dlatego, że sprawca zanieczyszczenia najprawdopodobniej nie jest chory i nie cierpi na żadne schorzenie ze strony przewodu pokarmowego. Dodatkowo, drobnoustroje, przez zwarcie kału, są stosunkowo ograniczone, co spowalnia proces przenikania ich do wody. Taki stolec należałoby natychmiast usunąć z niecki basenu szufelką, podbierakiem lub siatką o drobnych oczkach i spuścić w toalecie – absolutnie nie do odpływów basenowych! Po upewnieniu się, że cały kał został odłowiony i usunięty, można przejść do dezynfekcji wszystkich narzędzi użytych do usunięcia zanieczyszczenia 1% roztworem podchlorynu. Przy założeniu, że bieżące uzdatnianie wody w zanieczyszczonej niecce basenowej jest prowadzone z prawidłowymi wartościami pH oraz stężeniem środka odkażającego, nie jest konieczne podejmowanie innych działań. W zależności od ilości zanieczyszczenia oraz czasu przewidywanego na podjęcie czynności oczyszczających, zarządzający obiektem mógłby podjąć, bez ryzyka dla zdrowia klientów, decyzję o ich wyprowadzeniu z basenu na około godzinę, czyli na czas potrzebny do oczyszczenia.

Dziś, według obowiązującego prawa, obowiązkowe czynności są spotęgowane i nie są adekwatne do zagrożenia. Ponadto, mocno obciążają budżet obiektu. Zanieczyszczoną kałem stałym nieckę basenową trzeba bezwzględnie zamknąć, wdrożyć procedury naprawcze, włącznie z powiadomieniem sanepidu i badaniem wody, a włączyć ją do eksploatacji dopiero po uzyskaniu pozytywnych badań mikrobiologicznych, co trwa nawet kilka dni. W tym czasie obiekt nie przynosi przychodów.

Żeby zmienić przepisy prawa w tym zakresie, konieczny jest dialog środowiska basenowego – przedstawicieli obiektów i organizacji pozarządowych, wspierających pracę obiektów basenowych w Polsce, z przedstawicielami GIS i Ministerstwa Zdrowia. Innej drogi nie ma. Musimy, jako środowisko basenowe, głośno mówić o krzywdzących zapisach, które paraliżują pracę obiektów basenowych.

 

WIĘCEJ W MAGAZYNIE „PŁYWALNIE I BASENY” NR 30

 

TEKST | Izabela Czernicka-Białowąs