Kryterium 100% cena – czyli dlaczego dobre projekty są źle realizowane

Powszechnie obowiązująca w publicznych przetargach zasada – 100% cena – przynosi negatywne skutki na każdym etapie realizacji inwestycji.

Etap opracowywania dokumentacji projektowej

Ten etap potrafi mieć brzemienne w skutki konsekwencje, dotyczące zarówno danej inwestycji, jak i zasad funkcjonowania biur projektowych. Świadome zaniżanie przez inwestorów środków przeznaczonych na projektowanie oraz nadzory autorskie sprawiają, że realizacja inwestycji nie jest bezproblemowa. Ponadto takie postępowanie prowadzi w konsekwencji do momentu, w którym projektant bardziej broni interesów określonych dostawców lub wykonawców niż inwestora.

Ostatnie lata doprowadziły do sytuacji, w której głównym źródłem przychodów wielu biur projektowych są prowizje dostawców urządzeń i materiałów, a nie wynagrodzenia otrzymywane od inwestorów.

Podstawowym pojęciem rządzącym jest wyrażenie „równoważność”, udowadniana lub nie, na różne sposoby.

Można mnożyć przykłady, ale wystarczy sprawdzić, jaki procent kosztów inwestycji stanowi wartość dokumentacji projektowej. Nie jest możliwe, aby za 0,5% wartości inwestycji wykonać dobrą dokumentację projektową i zapewnić nadzory autorskie, często na drugim końcu Polski. Taka sytuacja sprawia, że jedynym źródłem potencjalnych zysków możliwych do uzyskania przez projektantów są obiecane im prowizje wypłacane przez dostawców po zamontowaniu określonych urządzeń i materiałów.

Zdaniem niektórych, ta praktyka jest zgodna z prawem, ale nie do końca uczciwa. Taka naganna praktyka jest nieświadomie wspomagana przez inwestorów ustalających określone zasady oceny i wyboru ofert. W efekcie sami inwestorzy ponoszą negatywne konsekwencje takiego postępowania.

Istotne zagrożenie realizacji przyszłej inwestycji wprowadzają, niejako na własne życzenie, sami inwestorzy. Szczególnie jest to irytujące w przypadku tzw. referencji. Podwykonawcy, dobrze znający generalnych wykonawców, dziwią się często, jakim sposobem firma X podpisała umowę na wykonawstwo, skoro w miejscowości Y się z niej nie wywiązała. Urzędnicy nie zawsze podejmują trud sprawdzenia referencji firm ubiegających się o realizację inwestycji, ograniczając się do protokołów z wcześniejszych zamówień, wykazujących oddanie obiektów bez usterek. Znane są w branży budowy basenów i aquaparków przypadki, gdzie inwestor, znając realia działalności firmy oferującej najniższą cenę, wyeliminował z postępowania takiego oferenta, lecz wskutek orzeczeń odpowiednich instytucji „był zmuszony” do zawarcia umowy. Czas pokazał, że obawy inwestora były zasadne, a rozwiązanie umowy z wykonawcą na etapie realizacji umowy pociąga za sobą stratę czasu i zazwyczaj dość duże środki finansowe. Szczególnie duże problemy w takich sytuacjach występują, jeżeli postępowanie prowadzone jest w trybie zaprojektuj i wybuduj. Jest to formuła bardzo doba przy zachowaniu następujących warunków:

  • wykonawca ma duże i własne doświadczenie, a nie bazuje na nic nieznaczących referencjach innych podmiotów,
  • wykonawca posiada określone środki finansowe, aby sfinansować prace projektowe i początkowy etap budowy,
  • upoważnieni przedstawiciele inwestora są w stanie i nie boją się podjąć decyzji technicznych,
  • służby nadzoru inwestorskiego są merytorycznie przygotowane do pełnienia swojej funkcji.

Zdarzają się przypadki wywierania przez inwestorów nacisków na projektantów, aby zaniżali w sposób sztuczny kosztorysy inwestorskie w celu dostosowania ich do posiadanych środków lub aby wyceny te były zgodne z istniejącymi założeniami budżetowymi danej gminy.

Etap nadzorów inwestorskich

Mimo dużej ilości realizowanych obiektów basenowych, poziom nadzorów inwestorskich jest zadziwiająco niski. Kryterium wyboru oferentów w oparciu o najniższą cenę sprawia, że nadzory realizowane są często przez osoby, które w danym momencie nie mają innych zleceń oraz nie znają zagadnień związanych z budową basenów. Opinii publicznej znane są przypadki inwestycji, które zostały odebrane przez służby nadzoru inwestorskiego, ale nie mogły być przekazane bezpośredniemu użytkownikowi z uwagi na oczywiste błędy wykonawcze.

Etap wykonawstwa

Powszechnie przyjęte postępowanie, polegające na wyborze wykonawcy oferującego najniższą cenę, przynosi opłakane skutki. W ostatnim czasie najlepszym tego przykładem jest pięć dużych inwestycji realizowanych na północy Polski i w Wielkopolsce. W tych wszystkich przypadkach generalnym wykonawcą, wyłonionym w procedurze 100% cena, był tzw. lider w budowie basenów z Pomorza Zachodniego. Dlaczego prawo dopuszcza, aby w trakcie realizacji umowy firma przekształciła się z poważnego przedsiębiorcy prowadzącego działalność gospodarczą na firmę z kapitałem 5 000 zł.

Przykład ten pokazuje również że nie są wyciągane wnioski z wcześniejszych, podobnych sytuacji, gdzie tym razem stołeczna firma sprawiła bardzo dużo kłopotów inwestorom i lokalnym podwykonawcom. Scenariusz działania przeważnie jest ten sam: wygrać w jednym czasie jak najwięcej przetargów oraz przeciągać budowę, aż do wyczerpania cierpliwości u inwestora i wytrzymałości finansowej podwykonawców. Dotyczy to zarówno budowy nowych, jak i remontowania istniejących obiektów.

Naganną praktyką stosowaną przez niektórych inwestorów jest świadome zaniżanie (nawet o ponad 50%) wartości kosztorysu planowanej inwestycji. Co więcej, takie wartości przekazywane są potencjalnym wykonawcom w trybie informacji publicznej lub jako informacji „poufnej” kierowanej do określonych firm w formie „przynęty” zachęcającej do złożenia przez daną firmę oferty właśnie o takiej wysokości.

Jest prawie pewne, że znajdzie się wykonawca, zazwyczaj bez specjalistycznego doświadczenia w budowie basenów, a posiadający wolne moce przerobowe, i złoży „oczekiwaną” przez inwestora ofertę.

Prawdopodobieństwo niepowodzenia realizacji takiej umowy lub upadłości wykonawcy jest niemal stuprocentowe. Po drodze pojawić się mogą następujące problemy:

  1. Wykonawca nie jest w stanie uzyskać zgody na zastosowanie rozwiązań innych producentów lub dostawców, niż te, które wynikają wprost lub pośrednio z dokumentacji projektowej.
  2. Konieczność ograniczenia za wszelką cenę kosztów wykonawcy powoduje, że na budowie pojawiają się podwykonawcy, niezatwierdzeni przez inwestora. Sytuacje takie są tajemnicą poliszynela dla inwestora do momentu, gdy okazuje się, że wykonawca nie płaci podwykonawcom.
  3. Harmonogramy finansowe, opracowywane przez wykonawców i zatwierdzane przez inwestorów, w swoich założeniach są często nieuczciwe. W ostatnich latach znane są przypadki, że w pierwszych miesiącach realizacji inwestycji cały potencjalny zysk z umowy wykonawca konsumował w pierwszych fakturowaniach. Pozostałe wynagrodzenia to kwoty należne dla podwykonawców. W tej sytuacji jedyną troską wykonawcy jest zbieranie „odpowiednich haków” na inwestora i podwykonawców, umożliwiających zerwanie umowy w trakcie realizacji z ich winy.
  4. Ustalanie umownego wynagrodzenia ryczałtowego, bez konieczności składania szczegółowych kosztorysów, prowadzi w momencie rozwiązania umowy do trudności z możliwością rzetelnego rozliczenia wykonanych robót. Oczywistą konsekwencją takich sytuacji są procesy sądowe i kłopoty z zachowaniem gwarancji na zamontowane urządzenia i wykonane
    prace. Nagminną praktyką jest załatwianie ewentualnych gwarancji na drodze pism prawniczych, a nie na drodze technicznej i rzeczowej analizy przyczyn i sposobu rozwiązania powstających problemów.
  5. Charakterystycznym obecnie zjawiskiem praktykowanym przez wielu wykonawców jest przekształcanie formy prowadzonej działalności gospodarczej. Na etapie składania ofert w charakterze wykonawcy występuje firma jako przedsiębiorca prowadzący działalność gospodarczą zazwyczaj z pokaźnym kapitałem własnym. Jednak po podpisaniu umowy następują przekształcenia i jest powoływana firma z kapitałem 5000 zł w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością spółki komandytowej. Co więcej, przedsiębiorca, który „się przekształca”, nie wchodzi w skład organów nowej spółki. Jak taki proceder może być akceptowany przez inwestorów? Takie spółki, nie posiadające żadnego kapitału, startują również w przetargach publicznych, korzystając na referencjach innych firm. Jeżeli uda się wygrać przetarg takiej firmie, to wszystkie roboty realizują podwykonawcy i to one w praktyce ponoszą wszystkie konsekwencje tego niesprawnego systemu.

Z obserwacji rynku wynika oczywista zależność niskiej ceny i konieczności rozpoczęcia remontów po zakończeniu okresu gwarancji. Mimo postępu technicznego, jakość wykonywanych robót budowlanych jest niższa niż to miało miejsce dwadzieścia czy trzydzieści lat temu. Wprawdzie oddawane inwestycje basenowe wyglądają wspaniale, ale jest to tylko widok przyjemny dla oka, a nie dla użytkownika obiektu. Niestety, po podpisaniu protokołów odbioru często ani inwestor, ani inspektor nadzoru nie są zainteresowani ujawnianiem niedoróbek.

Wszystkie opisane etapy sprowadzają się do jednego: do pieniędzy. Winni tej sytuacji są zarówno urzędnicy wyższego, jak i niższego szczebla. W większości przypadków zdaje się nimi kierować obawa przed podejmowaniem decyzji.

Na szczęście znane są przykłady prawdziwych gospodarzy – gmin, które pozwalają wątpić w beznadziejność obecnej sytuacji.

 

Autor jest właścicielem firmy Blue Point Inżynieria Basenowa – wykonawcy i podwykonawcy robót budowlanych w zakresie budowy i remontu basenów.

 

TEKST | Zbigniew Jaśkiewicz
FOTO | Archiwum redakcji